piątek, 29 listopada 2013

Test butów - Adidas Energy Boost

Załamana szowinistycznymi komentarzami internautów płci męskiej dotyczącymi mojego testu Asicsów Tri Noosa postanowiłam wpaść w histerię i płakać tak długo, aż chłopaki ze Sklepu Biegowego <KLIK> zaoferują mi na pocieszenie kolejne buty do testowania. Tadam! Przyszedł e-mail. Przypadek? Nie sądzę...W sklepie jeszcze trzęsła mi się broda i miałam zaszklone oczy, ale jak zobaczyłam pudełko a w pudełku Adidas Energy Boost....


Wygląd:
Adidas Energy Boost to kwintesencja sportowej elegancji – jestem przekonana, że niejeden wielbiciel siłowni i koksu założyłby je do gajera na ślub kolegi. Wyglądają groźnie, szybko, agresywnie. Wyglądają nowocześnie, kosmicznie! .... Ale nie jak Gwiezdny Niszczyciel czy myśliwiec TIE – wyglądają raczej jak Lord Vader. Fioletowy Lord Vader.
But jest dość wąski i bardzo dobrze dopasowany. Myślałeś, że wiesz coś o dopasowaniu? Myliłeś się – ten but to druga skóra. Materiał z którego wykonano cholewkę zdaje się rozciągać we wszystkich kierunkach, dzięki czemu buty otulają stopę jak skarpetka z lycry – kicam po domu jak sarenka - trochę cisną podbicie więc warto poświecić im więcej czasu na sznurowanie. Na niewiele się to zdaje, bo nie sznurówki uciskają grzbiet stopy – cały but jest ciasny. Lekkie, miękkie i dopasowane. Jak już wspomniałam - but jest wąski więc wyobrażam sobie, że osoby o szerokiej stopie mogą odczuwać dyskomfort. Mimo minimalistycznej, prawie bezszwowej budowy cholewka "boostów" zapewnia mi wystarczającą stabilność – jest to prawdopodobnie zasługa gumowych wzmocnień z przodu buta oraz usztywnienia na pięcie.
Podeszwa wyglądem przypomina wycięty kawałek styropianu i już na pierwszy rzut oka różni się od wszystkich butów biegowych, które posiadam. Podobno użyta pianka BOOST oddaje energię lepiej niż jakiekolwiek inne pianki (bla bla blaaaa), ale o tym możesz przeczytać na stronie producenta lub na www.sklepbiegowy.com.
Rozmiarówka adidasa jak zwykle mnie zaskakuje – jestem przekonana, że moja stopa nie rośnie od 7 klasy podstawówki, lecz buty Adidasa posiadam w rozmiarach 39, 39 1/3, 40 i 40 1/3 i dam sobie obie nogi uciąć i wydziobać oko, że wszystkie mają wkładkę 25 centymetrów... Wniosek? Mierzyc i biegać po sklepie. Ten but ma leżeć idealnie od początku .
Żeby nie było zbyt słodko – myślę, że z uwagi na jednoelementową, elastyczną budowę cholewki dość szybko je zniszczę. Mam tendencję do wywiercania paluchami dziur w siateczce – ciekawe kto przegra to starcie – cholewka czy paluchy?


Pierwszy trening – 10 km po chodniku/asfalcie. Skupiam się na krokach. Nie wzięłam muzyki i słyszę różnicę – biegnę ciszej? Na pewno czuje się lżej – już wyobrażam sobie, że wyglądam jak te długonogie panny - gazele z reklam, gdy szyba na przystanku autobusowym sprowadza mnie na ziemię. Wyglądam jak JA. Nic się nie zmieniło. Krótkie nogi i ciężkie zawieszenie. Jednak coś w nich jest. Mam ochotę przyspieszyć... W domu szybka analiza - żadnych otarć, żadnego „ała”. Już je lubię.

Starcie drugie - podbiegi. Jest taka górka w Gdańsku – z Bramy Oliwskiej na Suchanino i ja tej górki z całego serca nienawidzę. Zimą chodnik jest oblodzony, jesienią miejscami pokryty mokrą warstwą liści. Nic bardziej nie zachęca do wybicia zębów. Mimo to wierzę, że górka pomogła mi przebiec maraton w czasie 3:45:06 więc minimum raz w tygodniu na nią wbiegam z nadzieją, że następny zrobię w mniej niż 3:30:00. Bootsy trzymają się ładnie suchej nawierzchni w obie strony. Czy pod górę czy z górki wrażenie jest to samo – te kapcie mają moc i rwą do przodu. Trochę inaczej wygląda sytuacja na mokrym bruku lub kamiennych schodach. Nagła zmiana nawierzchni i utrzymanie prędkości skutkować może nagłą zmianą położenia ciała. Omal nie wyrżnęłam na dupsko – zdarza się.

Długie wybieganie.
Powyżej 20 km boosty zaczynają mi przeszkadzać. Dziwne uczucie - nic nie gniecie, nic nie uwiera, lecz po biegu odnoszę wrażenie, że stopy są bardziej zmęczone.

Po 200 kilometrach
Żadnych zniszczeń czy odkształceń. Przetarcie butów wilgotną szmatką sprawia, że wyglądają jak świeżo wyjęte z pudełka.





Podsumowanie
Wielki plus za wygląd i dopasowanie. Amortyzują i są dynamiczne jednocześnie – nie do pomyślenia. Myślę, że byłyby to biegówki idealne ALE:

  • Są to buty dla osób o wąskich, szczupłych stopach o niskim podbiciu
  • Osoby nadmiernie pronujące lub supinujące mogą odczuwać brak wystarczającej stabilizacji Z drugiej strony nie mam pojęcia, co mogą czuć osoby pronujące/supinujące więc radzę przyjść do sklepu, zmierzyć i potruchtać.
  • Wchłaniają wodę jak gąbka – uwaga na kałuże.
  • CENA!!! Kosztują 1/3 mojej wypłaty.
  • Założyłam do boostów skarpetki „no-show”, popularnie zwane „stopkami” a zapiętek wywiercił mi dziurę w skórze. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz