niedziela, 11 maja 2014

Cheilektomia - FAQ

Łzy na policzkach już dawno wyschły, po bolącym paluchu nie ma śladu więc czas na podsumowanie mojego doświadczenia z cheilektomią. Szybki powrót do formy to wypadkowa wielu czynników – formy przed zabiegiem, determinacji, osobniczych zdolności do przeginania pałki i rehabilitacji. W odpowiedzi na Wasze pytania czas na wielkie PODSUMOWANIE.

Jak się przygotować do zabiegu?
Przede wszystkim należy wybrać odpowiedniego lekarza – empatycznego, słuchającego, rozumiejącego Wasze potrzeby. Takiego, który chce pomóc Wam wrócić do aktywności fizycznej. No i żeby był przystojny. Jeżeli ortopeda nie rozumie i jak mantrę powtarza, że już nigdy nie będziesz biegać, skakać, grać i lepiej zajmij się szydełkowaniem to mówimy mu „sayonara”. I nie chodzi o to by lekarz mówił to, co chcemy usłyszeć i nas okłamywał, lecz o to, że nawet w obliczu amputacji obu nóg, dobry, wspierający ortopeda powinien powiedzieć "wszystko jest możliwe". No chyba, że mówi, że nogi Wam odrosną to wtedy uciekajcie. 
Po drugie – należy usprawnić to, co prawdopodobnie po zabiegu szlag trafi – mięsień czworogłowy, dwugłowy, mięsień łydki oraz mięśnie pośladkowe. Warto też ćwiczyć stopę – powrót do biegania i aktywności będzie dużo szybszy. Co jeszcze? Gadżety - kupić lub pożyczyć kule łokciowe i but pooperacyjny a do zamrażarki rzucić kilka żelowych okładów. No i wziąć kredyt jeśli wasz ortopeda z NFZ zaleci wam zamiast cheilektomii okłady z "maści dla sportowców" i buty "WalkMaxx".

Przebieg operacji
Przed zabiegiem podłącza wam kroplówkę i otrzymacie profilaktycznie antybiotyk. Następnie krótkie konsultacje z anestezjologiem i już po chwili zacznie się najprzyjemniejsza cześć zabiegu czyli "głupi Jaś". Lekarze będą was prowokować do gadania farmazonów i chyba mają z tego straszny ubaw. Ja bym miała!
Na sali operacyjnej niestety nic nie widać. Wszystko odbywa się za kotarą co sprawia, że czas się dłuży niemiłosiernie i coraz więcej farmazonów przychodzi człowiekowi do głowy, a indukowany farmakologicznie brak wszelkich oporów sprawia, że człowiek wypowiada te farmazony na głos.
W czasie zabiegu osteofity zostają oszlifowane i możemy cieszyć się pełną ruchomością w stawie. Niestety stan ten nie trwa długo. Zanim znieczulenie przestanie działać należy poprosić o leki przeciwbólowe, które dostaniecie więc nie ma potrzeby by podjadać Tramal innym pacjentom z sali pooperacyjnej.

Czego nie robić po zabiegu?
  • Nie wstawać
  • Nie skakać na jednej nodze do łazienki
  • Nie upierać się, że się samemu będzie niosło torbę
  • Nie zaglądać co chwilę pod opatrunek
A jak pani pielęgniarka mówi, że Tramal należy połknąć o 4 rano to nie wolno go połykać o 23. Wiem, bo nie mogłam się powstrzymać.

Dzień po zabiegu będzie miły jeżeli nie pomieszacie opiatów z innymi przeciwbólowymi i dwie godziny po operacji nie pójdziecie do łazienki skacząc na jednej nodze. Prawdopodobnie ominie Was zespól popunkcyjny i zatrucie. Czego się spodziewać? Każde opuszczenie nogi sprawi, że będzie puchła. Stopa będzie wyglądała jak tania kiełbasa pasztetowa. Będzie bolało, ale wszystko jest do zniesienia. Leki przeciwbólowe należy brać co kilka godzin, aby nie dopuścić do sytuacji w której ból się rozhula a my będziemy z bezsilności uderzać głową o posadzkę, byleby tylko stracić przytomność. Ja pierwszego dnia nie pamiętam bo mądra jestem po szkodzie i wszystkie opisane powyżej błędy popełniłam. Po to by Wam żyło się lepiej.

Ile trwa rekonwalescencja?
Wszystko co robiłam (no, może oprócz tych harców na sali pooperacyjnej) było na bieżąco konsultowane z lekarzem i rehabilitantem. Ustaliliśmy wspólnie, że będę uważnie obserwowała reakcje swojego ciała i delikatnie wychodziła poza strefę komfortu. Lekarz wiedział, że biegam i jakie są moje oczekiwania. Poinformował mnie, że czas gojenia się stopy to około 6-8 tygodni i wtedy zazwyczaj pacjenci wracają do aktywności fizycznej. Zazwyczaj.

PIERWSZY TYDZIEŃ
To tydzień bólu i pierwszych sukcesów. Z dnia na dzień obrzęk będzie coraz mniejszy. Co nie znaczy, że uda się założyć buty więc nie sprawdzaj codziennie po przebudzeniu "czy to już"! Najprzyjemniejsze jest leżenie z nogą ponad głową i chłodzenie - okład żelowy to Wasz największy przyjaciel. Może się okazać, że prysznic w pozycji pionowej jest niewykonalny więc warto sobie zorganizować małe, plastykowe krzesełko. I zapas gumowych rękawiczek pod prysznic.
Przełom nastąpił pod koniec tygodnia - leki przeciwbólowe przestałam brać piątego dnia po zabiegu. Szóstego dnia wyszłam z domu o kulach na dłużej niż godzinę. Siódmego dnia przestałam chodzić o kulach, co nie oznacza wcale, że byłam gotowa iść na rajd pieszy Jarem Raduni. Chodzenie i stanie nadal powoduje, że nagle pojawia się obrzęk i stopa domaga się zmiany pozycji. Pod koniec pierwszego tygodnia spotkałam się z rehabilitantem, który obejrzał ranę pooperacyjną, rozmasował mi łydkę, powięzi i więzadła.

DRUGI TYDZIEŃ
Pasmo sukcesów! Obrzęk zszedł na tyle, że włożyłam EMU więc mogłam wrócić do jazdy samochodem. Warto popróbować po parkingu zanim wyruszycie na miasto w stolicy w godzinach szczytu. W drugim tygodniu okazało się także, że mogę powoli spacerować. Naaapraaawdę powooliii... Móżdżyłam chwilę i doszłam do wniosku, że wolę chodzić bardzo powoli starając się by chód był prawidłowy a stopa przetaczała się tak jak trzeba. Nadal miałam trudności z wyprowadzeniem 40-kilogramowego, dominującego okolicę owczarka i niestety doszło do kilku afer, podczas których pociągnął mnie nie tam gdzie trzeba i miałam ochotę kopnąć go zdrową nogą.

ZDJĘCIE SZWÓW
Po zdjęciu szwów zabezpieczyłam świeżą bliznę plastrami steri-strip i nadal uważałam by nie moczyć zbyt długo operowanej stopy. Wybór obuwia jest nadal ograniczony – nie pasuje nic poza butami biegowymi. Po zdjęciu szwów zaczęłam samodzielną mobilizację, bez obaw, że coś sobie urwę.
Gdybym chodziła na siłownię to wróciłabym właśnie po zdjęciu szwów. Rozgrzewka na rowerze i dużo ćwiczeń z obciążeniem na dolne partie ciała, by pośladki wróciły na swoje miejsce.

TYDZIEŃ TRZECI
Zaczęłam jeździć na rowerze. Warto poćwiczyć awaryjne zeskakiwanie z roweru na zdrową stopę. Trudność za pierwszym razem sprawiają też podjazdy, szczególnie wtedy, gdy trzeba stanąć na pedałach.
Gdy tylko rana zabliźni się na amen należy zając się masowaniem blizny, która niestety przyrośnie i będzie musiała być oderwana. Nic strasznego.

POTEM DŁUGO DŁUGO NIC...
Postępy robią się coraz trudniej zauważalne – powoli przestaje dokuczać blizna, obrzęk się nie pojawia, zakres ruchu zwiększa się bardzo, bardzo powoli. Frustrujące. Można wrócić do pracy pod warunkiem, że nie jesteś instruktorem aerobiku. Mówię o takich zwykłych pracach – w korpo, szkole albo w innym biurze.

TYDZIEŃ SZÓSTY
Teoretycznie wszystko się zagoiło a stopa dokucza mniej niż przed operacją – nic nie boli. Zakres ruchu jest dużo mniejszy niż przed zabiegiem ale wystarczający by chodzić a nawet truchtać. Właśnie w szóstym tygodniu dostałam pozwolenie na bieganie. Sztywność palucha irytuje ale nie boli i to jest w tym wszystkim najważniejsze.

W szóstym tygodniu zaczęłam biegać – powoli, stopniowo wydłużając dystans. Nie boli ani w czasie biegu ani po bieganiu! 
MISSION COMPLETED

Czy zdecydowałabym się na zabieg po raz drugi? Tak. 

sobota, 10 maja 2014

Biegnę z Anią

A raczej ZA NIĄ. Dziewczyna tak wyrwała, że prawie nam uciekła. Gdyby nie to, że złapała po drodze kontuzję pewnie wbiegłaby na metę po 54 minutach. Niestety oderwało się koło i trzeba było zmienić technikę biegu. 
Nie wiem kto bardziej zwariował - My czy pan Marek Łucyk, dyrektor GOSIR, który nam na to pozwolił... A może Ryszard Świlski - członek Zarządu Województwa Pomorskiego? Gardło mnie boli od darcia paszczy. Zresztą, sami zobaczcie te emocje!  

























poniedziałek, 5 maja 2014

Go hard or go home!

Pan Doktor patrzy na mnie i pyta czy boli.
"Nie wiem" – odpowiadam zgodnie z prawdą.
"Jak to nie wiesz" – pan Doktor patrzy jak na debila.
"Bo tak...niby boli...ale nie tak, że ała! Tylko tak, że mam ochotę tym paluchem pomachać jeszcze mocniej". Teraz to już w ogóle patrzy na mnie jak na idiotkę skretyniałą więc próbuję wybrnąć:
"Ja nie wiem...nie potrafię powiedzieć! Ja leczę zęby bez znieczulenia!" No tak...wszystko jasne...

Po kilku minutach smyrania, ugniatania, machania paluchem doszliśmy wreszcie do porozumienia. To nie ból tylko opór tkanek. Jak tym paluchem macham to stawiają opór – im więcej będę machała, tym większa szansa, że wygram to starcie. Ja jestem pacjentką ambitną, dwa razy mi powtarzać nie trzeba. Gdy dostałam zalecenie masować stopę piłeczką tenisową, rozmasowałam tak, że prawie spowodowałam stan zapalny. Teraz mam zakaz zbliżania się do piłeczki.

Pytam doktora czy mogę biegać.
"A możesz?"
"Próbowałam do Rossmanna"
"No to możesz"

No to biegnę.
Po dwóch miesiącach siedzenia na dupsku i okładania stopy lodem w legginsach wyglądam jak humbak wyrzucony na brzeg. Nie mogę znaleźć pulsometru. Chwilunia, czego ja właściwie potrzebuje do biegania? Skarpety, buty, gacie...Czy ja w ogóle zakładam gacie do biegania? Kurde, zakładam. Zegarek. Ipod. Kto widział mój Ipod?! Jak to było? Nie mam się w co ubrać. Już wiosna?! Przeleżałam zimę?! Czekam na satelitę. Nie łapie. Kurde, jak to nie ma sygnału? Prawa, lewa? Chryste nie pamiętam... 


Mój anestezjolog mówi, że średnie tętno, które uzyskałam w czasie biegu to nawet podczas spełnienia erotycznego CIUT za wiele.