Łzy na policzkach już dawno wyschły, po bolącym paluchu nie ma
śladu więc czas na podsumowanie mojego doświadczenia z
cheilektomią. Szybki powrót do formy to wypadkowa wielu czynników
– formy przed zabiegiem, determinacji, osobniczych zdolności do
przeginania pałki i rehabilitacji. W odpowiedzi na Wasze pytania
czas na wielkie PODSUMOWANIE.
Jak się przygotować do zabiegu?
Przede wszystkim należy wybrać odpowiedniego lekarza –
empatycznego, słuchającego, rozumiejącego Wasze potrzeby. Takiego,
który chce pomóc Wam wrócić do aktywności fizycznej. No i żeby
był przystojny. Jeżeli ortopeda nie rozumie i jak mantrę powtarza,
że już nigdy nie będziesz biegać, skakać, grać i lepiej zajmij
się szydełkowaniem to mówimy mu „sayonara”. I nie chodzi o to by lekarz mówił to, co chcemy usłyszeć i nas okłamywał, lecz o to, że nawet w obliczu amputacji obu nóg, dobry, wspierający ortopeda powinien powiedzieć "wszystko jest możliwe". No chyba, że mówi, że nogi Wam odrosną to wtedy uciekajcie.
Po drugie – należy usprawnić to, co prawdopodobnie po zabiegu
szlag trafi – mięsień czworogłowy, dwugłowy, mięsień łydki
oraz mięśnie pośladkowe. Warto też ćwiczyć stopę – powrót
do biegania i aktywności będzie dużo szybszy. Co jeszcze? Gadżety
- kupić lub pożyczyć kule łokciowe i but pooperacyjny a do
zamrażarki rzucić kilka żelowych okładów. No i wziąć kredyt
jeśli wasz ortopeda z NFZ zaleci wam zamiast cheilektomii okłady z
"maści dla sportowców" i buty "WalkMaxx".
Przebieg operacji
Przed zabiegiem podłącza wam kroplówkę i otrzymacie
profilaktycznie antybiotyk. Następnie krótkie konsultacje z
anestezjologiem i już po chwili zacznie się najprzyjemniejsza cześć
zabiegu czyli "głupi Jaś". Lekarze będą was prowokować
do gadania farmazonów i chyba mają z tego straszny ubaw. Ja bym
miała!
Na sali operacyjnej niestety nic nie widać. Wszystko odbywa się za
kotarą co sprawia, że czas się dłuży niemiłosiernie i coraz
więcej farmazonów przychodzi człowiekowi do głowy, a indukowany
farmakologicznie brak wszelkich oporów sprawia, że człowiek
wypowiada te farmazony na głos.
W czasie zabiegu osteofity zostają oszlifowane i możemy cieszyć
się pełną ruchomością w stawie. Niestety stan ten nie trwa
długo. Zanim znieczulenie przestanie działać należy poprosić o
leki przeciwbólowe, które dostaniecie więc nie ma potrzeby by
podjadać Tramal innym pacjentom z sali pooperacyjnej.
Czego nie robić po zabiegu?
- Nie wstawać
- Nie skakać na jednej nodze do łazienki
- Nie upierać się, że się samemu będzie niosło torbę
- Nie zaglądać co chwilę pod opatrunek
A jak pani pielęgniarka mówi, że Tramal należy połknąć o 4
rano to nie wolno go połykać o 23. Wiem, bo nie mogłam się
powstrzymać.
Dzień po zabiegu będzie miły jeżeli nie pomieszacie opiatów z
innymi przeciwbólowymi i dwie godziny po operacji nie pójdziecie do
łazienki skacząc na jednej nodze. Prawdopodobnie ominie Was zespól
popunkcyjny i zatrucie. Czego się spodziewać? Każde opuszczenie
nogi sprawi, że będzie puchła. Stopa będzie wyglądała jak tania
kiełbasa pasztetowa. Będzie bolało, ale wszystko jest do
zniesienia. Leki przeciwbólowe należy brać co kilka godzin, aby
nie dopuścić do sytuacji w której ból się rozhula a my będziemy
z bezsilności uderzać głową o posadzkę, byleby tylko stracić
przytomność. Ja pierwszego dnia nie pamiętam bo mądra jestem po
szkodzie i wszystkie opisane powyżej błędy popełniłam. Po to by
Wam żyło się lepiej.
Ile trwa rekonwalescencja?
Wszystko co robiłam (no, może oprócz tych harców na sali
pooperacyjnej) było na bieżąco konsultowane z lekarzem i
rehabilitantem. Ustaliliśmy wspólnie, że będę uważnie
obserwowała reakcje swojego ciała i delikatnie wychodziła poza
strefę komfortu. Lekarz wiedział, że biegam i jakie są moje
oczekiwania. Poinformował mnie, że czas gojenia się stopy to około
6-8 tygodni i wtedy zazwyczaj pacjenci wracają do aktywności
fizycznej. Zazwyczaj.
PIERWSZY TYDZIEŃ
To tydzień bólu i pierwszych sukcesów. Z dnia na dzień obrzęk
będzie coraz mniejszy. Co nie znaczy, że uda się założyć buty
więc nie sprawdzaj codziennie po przebudzeniu "czy to już"!
Najprzyjemniejsze jest leżenie z nogą ponad głową i chłodzenie -
okład żelowy to Wasz największy przyjaciel. Może się okazać, że
prysznic w pozycji pionowej jest niewykonalny więc warto sobie
zorganizować małe, plastykowe krzesełko. I zapas gumowych
rękawiczek pod prysznic.
Przełom nastąpił pod koniec tygodnia - leki przeciwbólowe
przestałam brać piątego dnia po zabiegu. Szóstego dnia wyszłam z
domu o kulach na dłużej niż godzinę. Siódmego dnia przestałam
chodzić o kulach, co nie oznacza wcale, że byłam gotowa iść na
rajd pieszy Jarem Raduni. Chodzenie i stanie nadal powoduje, że
nagle pojawia się obrzęk i stopa domaga się zmiany pozycji. Pod
koniec pierwszego tygodnia spotkałam się z rehabilitantem, który
obejrzał ranę pooperacyjną, rozmasował mi łydkę, powięzi i
więzadła.
DRUGI TYDZIEŃ
Pasmo sukcesów! Obrzęk zszedł na tyle, że włożyłam EMU więc
mogłam wrócić do jazdy samochodem. Warto popróbować po parkingu
zanim wyruszycie na miasto w stolicy w godzinach szczytu. W drugim
tygodniu okazało się także, że mogę powoli spacerować.
Naaapraaawdę powooliii... Móżdżyłam chwilę i doszłam do
wniosku, że wolę chodzić bardzo powoli starając się by chód był
prawidłowy a stopa przetaczała się tak jak trzeba. Nadal miałam
trudności z wyprowadzeniem 40-kilogramowego, dominującego okolicę
owczarka i niestety doszło do kilku afer, podczas których pociągnął
mnie nie tam gdzie trzeba i miałam ochotę kopnąć go zdrową nogą.
ZDJĘCIE SZWÓW
Po zdjęciu szwów zabezpieczyłam świeżą bliznę plastrami
steri-strip i nadal uważałam by nie moczyć zbyt długo operowanej
stopy. Wybór obuwia jest nadal ograniczony – nie pasuje nic poza
butami biegowymi. Po zdjęciu szwów zaczęłam samodzielną
mobilizację, bez obaw, że coś sobie urwę.
Gdybym chodziła na siłownię to wróciłabym właśnie po zdjęciu
szwów. Rozgrzewka na rowerze i dużo ćwiczeń z obciążeniem na
dolne partie ciała, by pośladki wróciły na swoje miejsce.
TYDZIEŃ TRZECI
Zaczęłam jeździć na rowerze. Warto poćwiczyć awaryjne
zeskakiwanie z roweru na zdrową stopę. Trudność za pierwszym
razem sprawiają też podjazdy, szczególnie wtedy, gdy trzeba stanąć
na pedałach.
Gdy tylko rana zabliźni się na amen należy zając się masowaniem
blizny, która niestety przyrośnie i będzie musiała być oderwana.
Nic strasznego.
POTEM DŁUGO DŁUGO NIC...
Postępy robią się coraz trudniej zauważalne – powoli przestaje
dokuczać blizna, obrzęk się nie pojawia, zakres ruchu zwiększa
się bardzo, bardzo powoli. Frustrujące. Można wrócić do pracy
pod warunkiem, że nie jesteś instruktorem aerobiku. Mówię o
takich zwykłych pracach – w korpo, szkole albo w innym biurze.
TYDZIEŃ SZÓSTY
Teoretycznie wszystko się zagoiło a stopa dokucza mniej niż przed
operacją – nic nie boli. Zakres ruchu jest dużo mniejszy niż
przed zabiegiem ale wystarczający by chodzić a nawet truchtać.
Właśnie w szóstym tygodniu dostałam pozwolenie na bieganie.
Sztywność palucha irytuje ale nie boli i to jest w tym wszystkim
najważniejsze.
W szóstym tygodniu zaczęłam biegać – powoli, stopniowo
wydłużając dystans. Nie boli ani w czasie biegu ani po bieganiu!
MISSION COMPLETED
Czy zdecydowałabym się na zabieg po raz drugi? Tak.