poniedziałek, 4 listopada 2013

Test butów - Asics Tri Noosa

Pióro mam lekkie a ripostę cięta, więc prędzej czy później musiałam się liczyć z tym, że ktoś odkryje mój literacki talent i da mi coś za darmo do przetestowania. Fakt ten tak mnie rozpieścił, że od tamtej pory dziwię się, że w sklepach muszę płacić za bułki i mleko.W Sklepie Biegowym było inaczej - weszłam, zostałam potraktowana jak najprawdziwsza królewna i wyszłam z neonowymi butami ASICS TRI NOOSA.
Asics Tri Noosa w wersji dla kobiet to lekkie buty triathlonowe przeznaczone dla biegaczek neutralnych, lub lekko pronujących. Rzeczywiście, mimo, że biegam naturalnie to po kilku kontuzjach stawu skokowego lekka stabilizacja, którą dają te buty jest czymś przyjemnym. Te śliczności to buty startowe i brak "poduszkowej amortyzacji" sprawia, że długie wybiegania po pewnym czasie mogą dać w kość.
Asics'y nie biegają za Ciebie – nie oddają energii, nie przytniesz minuty na kilometrze. Nie robią też zakupów i nie sprzątają mieszkania. Dołączone gumowe sznurówki są fajowe nawet jeśli nie wskakujesz w buty prosto z roweru – nie rozwiązują się i nie uciskają. Zresztą te oryginalne są króciutkie jeśli ktoś, tak jak ja lubi wiązać buty "do ostatniej dziurki". Język jest przyszyty – nic się nie wywija i nie robi „ała”
Buty spisują się najlepiej na twardej, suchej nawierzchni. Nie przeszkadza im jednak deszcz i lód – dobrze trzymają się ziemi, nie wywinęłam orła nawet na zakrętach a w nocy świecą w ciemności!
Podobno można w nich biegać bez skarpet... Tylko po co? Pełna recenzja tutaj: TUTAJ






1 komentarz: