piątek, 15 listopada 2013

Jak zdenerwować biegaczkę - kilka cennych rad


Uwielbiam, gdy doprowadzasz mnie do szewskiej pasji więc dzisiaj kilka wskazówek jak skutecznie mnie zdenerwować:

Jeżeli jesteś biegaczem – olej mnie. Uśmiecham się do ciebie szeroko i kiwam ręką więc skasuj mnie wzrokiem od butów po czapkę i odwróć głowę. Albo w ogóle nie patrz. Albo biegnij tuż za mną straszliwie sapiąc. Wtedy ja przyspieszę więc Ty także przyspiesz i zacznij stękać. Zatrzymaj się nagle na środku jezdni, by związać buta. Rzuć mnie kubkiem na 30 kilometrze. Nadepnij na piętę. Uwielbiam to.

Jeżeli jesteś turystą nad morzem zajdź mi drogę nietrzeźwy, najlepiej z kumplami. Strasznie mnie to kręci i gdy proszę, żebyś odszedł to zapewne dlatego, że się droczę. Skomentuj to jak wyglądam.
Idź z rodziną całą szerokością chodnika, a Twoje dzieci niech rozbiegają się na wszystkie strony
Możesz jeszcze puścić psa ze smyczy na mój widok. A co, niech też pobiega.

Jeżeli jesteś kierowcą nie ustąp mi pierwszeństwa na pasach. Widząc mnie biegnącą w czasie deszczu możesz wjechać w najgłębszą kałuże – na bank się ucieszę, gdy mnie ochlapiesz.
Możesz tez użyć klaksonu - na pewno podskoczę z radości. Albo tak zaparkuj auto, żebym musiała wybiec na ulicę.

Jeżeli znalazłeś się przypadkiem na trasie maratonu, też masz szansę się wykazać - stój obrażony.
Pisz obraźliwe komentarze w internecie o tym, jak to spóźniłeś się do babci w niedzielę na obiad, bo kilkanaście tysięcy wariatów postanowiło sobie pobiegać.

Albo wiesz co? Odpuść sobie. Nie denerwuj mnie tylko chodź ze mną pobiegać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz