wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie grudnia

Grudzień przebiegł pod hasłem prowokacji i zakładów. Jako, że jestem bardzo łatwym celem i można mnie namówić praktycznie do wszystkiego ("cooo?! ja nie dam rady?!) to założyłam się z kolegą, że przebiegnę 300 km. Przebiegłam 352 km i teraz cierpliwie czekam, aż znajdzie w sobie odwagę i jako przegrany wyczyści mi kozaki. Przy świadkach.



Co więcej? Zawstydziłam Chucka Norrisa robiąc trening w czasie, gdy Ksawery pustoszył okolicę. 


I znowu dałam się sprowokować... W styczniu muszę wyprzedzić tego Pana. Lekko nie będzie bo skurczyflak lubi robić duże kilometraże. Będą krwiste pęcherze, otarte pachwiny i suty. Nie dam się!



A jutro jest styczeń i idę biegać.

czwartek, 26 grudnia 2013

Jak zrobić prezent biegaczce?


Zacznijmy od tego, że nie lubię prezentów. Od kiedy pamiętam, co roku, mniej więcej od października zaczynam "przypadkowo" wspominać o tym, co chciałabym dostać pod choinkę. Nigdy nie działa. Od pewnego czasu zaczęłam mówić wprost. Też nie działa. Postanowiłam nawet robić sobie prezenty sama, ale przyznacie, że robienie sobie samemu prezentów jest kijowe - trudno jest o element niespodzianki i zaskoczenia. Wiem z doświadczenia, że robienie prezentów łatwe nie jest. Jestem beznadziejnym przypadkiem jeśli chodzi o obdarowywanie innych. Nie umiem utrzymać niczego w tajemnicy. Zawsze się wygadam. Mam jednak mnóstwo dobrych rad z cyklu "Jak zrobić prezent biegaczce, która ma wszystko".

Od czego zacząć? Ustal, z jakim rodzajem biegaczki masz do czynienia. Dopiero wtedy możemy myśleć o strategii.

Strategia pierwsza – kup to, co do niej pasuje.

  1. Biegaczka fashionistka – kupujemy ubrania. Wybór jest nieograniczony - od skarpet za 20 ziko po buty i kurtki za miliard baniek. Jedno jest pewne – niezależnie o tego co kupisz, ona będzie się jarać jak głupia. Nawet w prezencie ślubnym możesz jej dać nowe buty abo kurtkę z GTX. Rozmiar sprawdzaj na metkach ubrań, które nosi. Buty kupuj patrząc na długość wkładki w centymetrach. Nie ma szans na pomyłkę.
  2. Biegaczka gadżeciara – zegareczki, pulsometry, plecaki, czołówki. Dziewczyna oszaleje na widok paska z bidonami lub kompresyjnych opasek. Tutaj trzeba wyostrzyć zmysły - zrób bardzo, bardzo szczegółowy research - nikt nie chce dostać 6 plecaczka.

  3. Biegaczka intelektualistka – książka lub film o biegowej tematyce. Im więcej motywacyjnych wątków, tym lepiej. Lubimy to ;) Co polecam? "Biegać mądrze" Richarda Benyo - łatwa i miła a jednocześnie powołująca się na wyniki badań naukowych lektura.

Strategia druga – kup to, co do niej NIE pasuje. 
Fashionistce – książkę, intelektualistce - pulsometr, gadżeciarze - legginsy.  I tak się ucieszą.Gwarantuję.

Opcje awaryjne.
Gdy z jakiegoś powodu nie wypali pamiętaj, że każdej, ale to każdej biegaczce można kupić pakiet startowy, zafundować masaż lub opłacić obóz treningowy w Tatrach ;)

No i biżuteria...Dziewczyny to kochają!



A co ja dostałam od Mikołaja? WSZYSTKO. Na wszelki wypadek w kilku wersjach kolorystycznych ;)




niedziela, 15 grudnia 2013

O bieganiu w czasie menstruacji bez owijania w bawełnę.

Biegając między półkami w Rossmanie 14 sierpnia doznałam swoistego olśnienia. TO JUŻ BYŁO.
Zarówno w 2012 jak i w 2013 roku w przeddzień sierpniowego maratonu odbyłam nerwowy tour po sklepach w poszukiwaniu tamponów w rozmiarze XXXL. Sprawdziłam tez kalendarz i nic nie wskazuje, by w 2014 roku cokolwiek się w tej kwestii zmieniło. Kolejny Maraton Solidarności pokonam modląc się o to, by na mój widok kibice na mecie nie pomyśleli, że urwało mi w biegu jądra.





Fakty:
Jeżeli jesteś statystyczną kobietą, krwawisz raz w miesiącu, średnio raz na 28 – 30 dni przez około 3-4 doby. W tym czasie tracisz 10 – 80 ml krwi. To jest objętość 2 kieliszków, mimo że wydaje się być kuflem do piwa.
 
Jak większość kobiet cierpisz na różne dolegliwości: niektóre dziewczyny mają zawroty głowy, mdłości, biegunkę lub wymiotują podczas okresu. Większość z nas odczuwa mniej lub bardziej intensywny ból w dolnych partiach brzucha. 

Skąd ten ból? To skurcz mięśni ściany macicy. Do tego Twoje ciało wydziela prostaglandyny, które dodatkowo potęgują te wszystkie fantastyczne doznania. Ała.

Zapewne Twoje życie, tak jak moje dzieli się na fazy:
  • dni przed okresem (nie podchodź do mnie, jedzenie podawaj na kiju, bo ugryzę),
  • okres sam w sobie (wcale nie jest lepiej, nie muszę tłumaczyć dlaczego),
  • kilka dni po okresie, które szybko zamieniają się w te dni PRZED OKRESEM. W tym zawiera się jeden dzień owulacji. Poznaję go po tym, że dla odmiany mam dobry humor, ale bardzo, bardzo boli mnie jajnik. No i jest to jedyny dzień w miesiącu, w którym nie mam pryszczy. Fantastycznie.

Widzicie sami, że gdybym pozwoliła, aby mój cykl owulacyjny miał wpływ na moje życie to musiałabym siedzieć w izolatce na oddziale leczenia nerwic.


Co robi biegaczka, gdy ma okres? Biega.

Biega, bo ćwiczenia przyczyniają się do zmniejszenia bólów menstruacyjnych. Ciężko w to uwierzyć, bo prawdopodobnie nie będziesz miała ochoty na wysiłek inny niż sięgnięcie po kolejne opakowanie ptasiego mleczka i delicji, ale uwierz mi nawet krótki, luźny bieg może poprawić sytuację.

Jeżeli nie możesz biegać, bo nie pomaga Ci nawet ketonal do żyły i plastry morfinowe babci, idź na spacer, rozciągaj się, tańcz.

Nie zwalniaj się z lekcji wychowania fizycznego, ale poinformuj nauczyciela o niedyspozycji tak, by nie kazał ci się forsować.

Nie idź w tym dniu na saunę, solarium, nie wyrywaj zębów i nie oddawaj krwi ALE idź pobiegaj.



sobota, 7 grudnia 2013

Mistrzyni racjonalizacji

Ykhym...
Może i mój mózg WIE, że nie potrzebuję kolejnej pary najków, lecz mechanizm racjonalizacji działa w moim przypadku bardzo mocno. Z logiki na studiach miałam piątkę, więc wytłumaczę Wam jakim sposobem udowodniłam sobie, że potrzebuję kolejnej pary butów.

  • mam Asics Tri Noosa, ale to startówki
  • mam Adidasy Boost, ale zasysają wodę jak gąbka do mycia naczyń
  • mam Nike Zoom Victory z potężnym przebiegiem i tak właściwie to trzeba je wyrzucić lub oddać mamie, by miała w czym chodzić na działkę
  • mam Nike Free, ale w nich nie można przecież biegać codziennie a na pewno nie zimą
  • mam Lunarglide 4+ i są super, ale właściwie to na lato

Wniosek? Nie mam butów!
Jeżeli nie mam butów a w sklepie Nike widzę Lunarglide 5 w wersji shield za 249 złotych to byłabym nienormalna i nieodpowiedzialna, gdybym ich nie kupiła! 


Testy, testy, testy. Recenzja w drodze.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Podsumowanie miesiąca



Heh...nie ma się czym chwalić. Miało być 50 kilometrów tygodniowo i powrót do formy po październikowym roztrenowaniu, a wyszło jak zwykle -  zielone gile z nosa do pasa i ból głowy. Zrobiłam 14 z zaplanowanych 20 treningów - jedno długie wybieganie, jedno krótsze-długie wybieganie plus 12 lekkich przebieżek. 2 razy poszłam biegać pod górę, czego serdecznie nienawidzę. Raz oplułam się niechcący. Zjadłam też cztery opakowania wedlowskiego ptasiego mleczka i tonę pralinek czekoladowych. Nie kupiłam żadnych ubrań (jak to w ogóle możliwe?!) i byłam na kilku treningach boksu. Pobiegłam też w "Gdańsk Biega" w miłym towarzystwie. I co najważniejsze - odkryłam ile radości, satysfakcji i nowych znajomości daje bieganie za kogoś.

piątek, 29 listopada 2013

Test butów - Adidas Energy Boost

Załamana szowinistycznymi komentarzami internautów płci męskiej dotyczącymi mojego testu Asicsów Tri Noosa postanowiłam wpaść w histerię i płakać tak długo, aż chłopaki ze Sklepu Biegowego <KLIK> zaoferują mi na pocieszenie kolejne buty do testowania. Tadam! Przyszedł e-mail. Przypadek? Nie sądzę...W sklepie jeszcze trzęsła mi się broda i miałam zaszklone oczy, ale jak zobaczyłam pudełko a w pudełku Adidas Energy Boost....


Wygląd:
Adidas Energy Boost to kwintesencja sportowej elegancji – jestem przekonana, że niejeden wielbiciel siłowni i koksu założyłby je do gajera na ślub kolegi. Wyglądają groźnie, szybko, agresywnie. Wyglądają nowocześnie, kosmicznie! .... Ale nie jak Gwiezdny Niszczyciel czy myśliwiec TIE – wyglądają raczej jak Lord Vader. Fioletowy Lord Vader.
But jest dość wąski i bardzo dobrze dopasowany. Myślałeś, że wiesz coś o dopasowaniu? Myliłeś się – ten but to druga skóra. Materiał z którego wykonano cholewkę zdaje się rozciągać we wszystkich kierunkach, dzięki czemu buty otulają stopę jak skarpetka z lycry – kicam po domu jak sarenka - trochę cisną podbicie więc warto poświecić im więcej czasu na sznurowanie. Na niewiele się to zdaje, bo nie sznurówki uciskają grzbiet stopy – cały but jest ciasny. Lekkie, miękkie i dopasowane. Jak już wspomniałam - but jest wąski więc wyobrażam sobie, że osoby o szerokiej stopie mogą odczuwać dyskomfort. Mimo minimalistycznej, prawie bezszwowej budowy cholewka "boostów" zapewnia mi wystarczającą stabilność – jest to prawdopodobnie zasługa gumowych wzmocnień z przodu buta oraz usztywnienia na pięcie.
Podeszwa wyglądem przypomina wycięty kawałek styropianu i już na pierwszy rzut oka różni się od wszystkich butów biegowych, które posiadam. Podobno użyta pianka BOOST oddaje energię lepiej niż jakiekolwiek inne pianki (bla bla blaaaa), ale o tym możesz przeczytać na stronie producenta lub na www.sklepbiegowy.com.
Rozmiarówka adidasa jak zwykle mnie zaskakuje – jestem przekonana, że moja stopa nie rośnie od 7 klasy podstawówki, lecz buty Adidasa posiadam w rozmiarach 39, 39 1/3, 40 i 40 1/3 i dam sobie obie nogi uciąć i wydziobać oko, że wszystkie mają wkładkę 25 centymetrów... Wniosek? Mierzyc i biegać po sklepie. Ten but ma leżeć idealnie od początku .
Żeby nie było zbyt słodko – myślę, że z uwagi na jednoelementową, elastyczną budowę cholewki dość szybko je zniszczę. Mam tendencję do wywiercania paluchami dziur w siateczce – ciekawe kto przegra to starcie – cholewka czy paluchy?


Pierwszy trening – 10 km po chodniku/asfalcie. Skupiam się na krokach. Nie wzięłam muzyki i słyszę różnicę – biegnę ciszej? Na pewno czuje się lżej – już wyobrażam sobie, że wyglądam jak te długonogie panny - gazele z reklam, gdy szyba na przystanku autobusowym sprowadza mnie na ziemię. Wyglądam jak JA. Nic się nie zmieniło. Krótkie nogi i ciężkie zawieszenie. Jednak coś w nich jest. Mam ochotę przyspieszyć... W domu szybka analiza - żadnych otarć, żadnego „ała”. Już je lubię.

Starcie drugie - podbiegi. Jest taka górka w Gdańsku – z Bramy Oliwskiej na Suchanino i ja tej górki z całego serca nienawidzę. Zimą chodnik jest oblodzony, jesienią miejscami pokryty mokrą warstwą liści. Nic bardziej nie zachęca do wybicia zębów. Mimo to wierzę, że górka pomogła mi przebiec maraton w czasie 3:45:06 więc minimum raz w tygodniu na nią wbiegam z nadzieją, że następny zrobię w mniej niż 3:30:00. Bootsy trzymają się ładnie suchej nawierzchni w obie strony. Czy pod górę czy z górki wrażenie jest to samo – te kapcie mają moc i rwą do przodu. Trochę inaczej wygląda sytuacja na mokrym bruku lub kamiennych schodach. Nagła zmiana nawierzchni i utrzymanie prędkości skutkować może nagłą zmianą położenia ciała. Omal nie wyrżnęłam na dupsko – zdarza się.

Długie wybieganie.
Powyżej 20 km boosty zaczynają mi przeszkadzać. Dziwne uczucie - nic nie gniecie, nic nie uwiera, lecz po biegu odnoszę wrażenie, że stopy są bardziej zmęczone.

Po 200 kilometrach
Żadnych zniszczeń czy odkształceń. Przetarcie butów wilgotną szmatką sprawia, że wyglądają jak świeżo wyjęte z pudełka.





Podsumowanie
Wielki plus za wygląd i dopasowanie. Amortyzują i są dynamiczne jednocześnie – nie do pomyślenia. Myślę, że byłyby to biegówki idealne ALE:

  • Są to buty dla osób o wąskich, szczupłych stopach o niskim podbiciu
  • Osoby nadmiernie pronujące lub supinujące mogą odczuwać brak wystarczającej stabilizacji Z drugiej strony nie mam pojęcia, co mogą czuć osoby pronujące/supinujące więc radzę przyjść do sklepu, zmierzyć i potruchtać.
  • Wchłaniają wodę jak gąbka – uwaga na kałuże.
  • CENA!!! Kosztują 1/3 mojej wypłaty.
  • Założyłam do boostów skarpetki „no-show”, popularnie zwane „stopkami” a zapiętek wywiercił mi dziurę w skórze. 





sobota, 23 listopada 2013

Jak zacząć biegać – running for dummies.

Dzisiaj o tym jak zostać biegaczką w 7 prostych krokach.



Krok 1: CHCIEĆ
Jeżeli chcesz to pierwszy krok masz już za sobą. No tak! W końcu znam takich, którzy nie chcą. Skoro nie chcą, to nie pobiegną, a Ty chcesz. Chcesz - prawda? No powiedz, że chcesz...Kiwnij głową chociaż! Zuch dziewczyna!

Krok 2: MÓC
Masz uczulenie na własny pot? Wadę serca? Krótszą nogę? Gdybyś miała przeciwwskazania do biegania zapewne byś o nich wiedziała. Jeśli do tej pory nikt nie zauważył twojej niepełnosprawności i kalectwa to MOŻESZ biegać. Jeżeli masz wątpliwości – skontaktuj się z lekarzem.

Krok 2: OUTFIT I AKCESORIA
O tym już było w poprzednim poście <KLIK>. Skompletuj garderobę i dodatki. Czego potrzebujesz? Wygodne buty, wygodny strój i przyjaciółka / koleżanka / kolega / chłopak / dziewczyna lub mp3 abyś się nie zanudziła na śmierć. Ja lubię mp3, ale kolegami też nie pogardzę. Prawda, że niewiele?

Krok 3: CEL
Ustal sobie co chcesz osiągnąć. Schudnąć? Przebiec zawody uliczne? Zaliczyć przełaje na wuefie? Udowodnić byłemu chłopakowi, że jest skończonym dupkiem i nie wie, co stracił? Zrobić furorę na plaży w Chałupach? A może po prostu chcesz wyciszyć myśli? Każdy cel jest dobry!

Krok 4: TRASA
Wybierz i zaplanuj trasę – wokół bloku, na deptaku, w parku, lesie czy na bieżni. Sprawdź ile ma kilometrów i czy jest tam bezpiecznie po zmroku – nie biegaj w miejscach, gdzie nie czujesz się pewnie.

Krok 5: GRAFIK
Ustal z góry kiedy biegasz pamiętając, że optymalna liczba treningów dla początkującego biegacza to 3 – 4 razy w tygodniu. Bieganie wpisz na stałe do kalendarza, lecz zrób to ołówkiem – w końcu bieganie nie jest najważniejsze na świecie! No dobra, jest najważniejsze, ale są też inne, równie atrakcyjne zajęcia.

Krok 6: PLAN
Znajdź plan treningowy dla początkującego biegacza, np TU  <KLIK>.

Krok 7: REALIZACJA
Idź biegać i nie przestawaj :)



Implementacja intencji czyli o wdrażaniu zamiarów w życie.

  • Upewnij się, że Twoje cele są realne. Nie planuj, że jutro wstaniesz o 5 i przebiegniesz 10 km. Zaplanuj, że obudzisz się pół godziny wcześniej i wyjdziesz potruchtać kwadrans. Zrealizowane cele wzmacniają motywację i sprawiają, że chcemy więcej. Następnym razem będzie łatwiej. 
  • Nie poddawaj się po porażce – gdy nie udało się zrealizować tygodniowego planu (bo praca, szkoła, dzieci, praca z dziećmi w szkole) biegaj wtedy, gdy masz czas. Gdy jesteś chora – odpoczywaj. Gdy boli – regeneruj siły. Bieganie ma być źródłem radości, a nie frustracji.
  • Ubrania i buty do biegania trzymaj w jednym miejscu. Zapomniałabym o najważniejszym – nie zapomnij gdzie je schowałaś ;)
  • Umów się z koleżanką lub kolegą – będzie ci głupio nie dotrzymać słowa i bardziej się zmobilizujesz. Rozmowna koleżanka lub kolega są także po to, byś mogła biec wolniej – dzięki temu powoli budujesz swoją wytrzymałość.
  • Zainstaluj appkę do biegania w telefonie – Nike+, Endomondo, Run Tracker - nie ma nic bardziej motywującego niż postępy!

I nie wmawiaj sobie, że nie potrafisz! Kiedyś biegałaś. Biegałaś jak szalona! I uwielbiałaś biegać... Nie wierzysz? Zapytaj Rodziców i na pewno Ci powiedzą, że krzyczeli do Ciebie „Nie biegaj tak szybko bo się przewrócisz!”




niedziela, 17 listopada 2013

Nie mam się w co ubrać!



Lata kompulsywnych zakupów zaowocowały sryliardem koszulek, spodenek, spodni i bluz w mojej szafie. Gdy jednak mój mózg przejmie kontrolę nad emocjami i zapytacie mnie o zdanie to powiem, że początkująca biegaczka potrzebuje DZIESIĘCIU elementów garderoby. Yhym. Dziesięciu. Tak Misiu, kłamałam, gdy mówiłam, że MUSZĘ mieć kolejne specjalistyczne legginsy, tym razem przystosowane do biegania w wietrzne dni przed zachodem słońca. Co powinno znaleźć się w Twojej szafie?


  1. Buty – na początek wystarczy jedna para. Nie musisz mieć butów na każda okazję. To znaczy MUSISZ ale NIE POTRZEBUJESZ. Zastanów się w jakiem terenie planujesz biegać i wybierz, z pomocą doświadczonego sprzedawcy jedną, dobrą parę. Na widok kolorowych pięknych modeli od razu zapragniesz czegoś na zmianę i butów startowych, ale powstrzymaj się. Posłuchaj zakupoholiczki – na początku nie warto. W buty inwestuj mądrze – nie kupuj najnowszych kolekcji, ale nie oszczędzaj, gdy planujesz biegać dużo i długo.
  2. Skarpety – dopasowane bezszwowe lub z możliwie płaskimi szwami, ograniczonymi do minimum. 

  3. Krótkie spodenki – przydadzą się latem. Mają być lekkie i przewiewne. 

  4. Długie biegowe legginsy – przydadzą się przez cały rok. To nie jest moda – to wygoda. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wbija się opinające gacie z lycry. Niech mają odblaski i kieszonkę na klucze czy monety. 

  5. Stanik sportowy – jako, że nie posiadam biustu utrudniającego funkcjonowanie to na temat staników sportowych wiem niewiele. Kupuję te z H&M, gdy są w promocji lub szukam tanich staników w outletach. Właścicielki biustów zachęcam do skorzystania z usług bra-fitterki. 

  6. Koszulka z z krótkim rękawem lub bez rękawów z oddychającej tkaniny

  7. Longsleeve termoaktywny – coś, co będzie trzymało ciepło i odprowadzało wilgoć. To nie musi być najdroższa turystyczna bielizna na świecie – ma być obcisłe i szybkoschnące. 
     
  8. Bluza lub ocieplany longsleeve. Lubię bluzy biegowe z przedłużanymi rękawami i otworami na kciuki. Fajne bluzy na chłodne dni znajdziesz w Decathlonie i w Sklepie Biegowym

  9. Kurtka od wiatru / deszczu – moja chroni tylko przed wiatrem i z doświadczenia wiem, że przed deszczem nie uchroni Cię nic prócz dachu nad głową. Przeczekaj w domu burzę z piorunami lub licz się z tym, że zmokniesz. 

  10. Rękawiczki i coś na głowę – to są dwie rzeczy, ale w sumie jedna, bo na pewno masz je w szafie w ilości nieskończonej.

Ja, geniusz matematyczny, policzyłam, że z elementów na powyższej liście możemy stworzyć wiele zestawów na różne biegowe okazje. Nie wiem ile, ale na pewno wiele.


    Czego nie potrzebujesz na początek?
  1. Zimowych legginsów (będą niezbędne, gdy postanowisz biegać zimą dłużej niż godzinę)
  2. Kurtek wszystkomających za milion złotych w wersji zimowej, wiosennej, letniej i jesiennej
  3. Osobnej pary butów na zimę, na deszcz, na noc, na śnieg
  4. Komina na szyję - wystarczy dobra bluza z golfem, stójką lub kapturem
  5. Skarpet/opasek kompresyjnych
  6. Zegarka z gps - wiele telefonów obsługuje darmowe aplikacje do pomiaru czasu, dystansu, tempa
  7. Pulsometru - zamiast tego lepsza jest gadatliwa koleżanka, dzięki której nie przyspieszysz
  8. Paska z bidonami - nigdy nie miałam i nie kupię
  9. Paska na żele energetyczne - że co?
  10. Specjalistycznych słuchawek - bez przesady
  11. Plecaka - nie rozumiem idei biegania z plecakiem. Co w nim nosić - kanapki?
  12. Latarki - czołówki
  13. Przeciwsłonecznych okularów sportowych - no może kiedyś się skuszę...
  14. Wielu innych rzeczy stworzonych tylko po to, byś wydawała pieniądze

Ubieraj się adekwatnie do pogody – im częściej biegasz, tym lepiej jesteś w stanie oszacować temperaturę i dobieranie stroju nie będzie problemem.

UPAŁ – obowiązuje zasada „im mniej tym lepiej” i ochrona przed słońcem w postaci filtra
  • wersja dla odważnych – stanik + spodenki
  • wersja dla skromnych i tych bez kaloryfera na brzuchu – koszulka + spodenki

CHŁODNIEJSZE LETNIE WIECZORY - nie ma zasad, ma być ładnie. Szczególnie, gdy wybierasz się deptakiem do Sopotu
  • legginsy + koszulka

WCZESNA JESIEŃ /JESIEŃ /PÓŹNA JESIEŃ – wyjdź na balkon i zobacz w jakich strojach chodzą ludzie na ulicy. Na balkonie masz odczuwać chłód – w czasie biegu rozgrzejesz się do czerwoności
  • legginsy + longsleeve
  • legginsy + longsleeve + koszulka na wierzch
  • legginsy + longsleeve + koszulka + spodenki (gdy marznie mi dupsko)
  • legginsy + longsleeve + ortalion (gdy wieje)
  • legginsy + longsleeve + koszulka + spodenki + czapka

ZIMNA ZIMA - bądź widoczna! Odblaski, jaskrawe elementy stroju to podstawa.
  • legginsy + longsleeve + bluza biegowa + spodenki + czapka i rękawiczki + kurtka

NA KONIEC KILKA CENNYCH RAD ZAKUPOHOLICZKI 
  • Kupuję ubrania wtedy gdy są tanie, nawet gdy wydaje mi się, że ich nie potrzebuję. Ubrania do biegania po kilkudziesięciu użyciach śmierdzą potwornie, mimo regularnego prania w 60 stopniach i suszenia na wietrze o sile 10 w skali Beauforta. Wiem, wiem – dziewczynki się nie pocą i nie puszczają bąków, ale z biegaczkami bywa różnie.
  • Nie czekam aż rozpadną mi się buty – gdy widzę przecenione biegówki to biere, niech czekają na swoją kolej
  • Kupuję kolorowe ubrania – mam pewność, że jestem widoczna. Może i wyglądam jakbym uciekła z Tworek lub Kocborowa, ale mam pewność, że auta omijają mnie szerokim łukiem.
  • Gdy jest zimno ubieram się warstwowo – zamiast jednej grubej bluzy zakładam 3 cienkie warstwy – powietrze między nimi nagrzewa się i izoluje. Ważne jest to by pierwsza warstwa było szybkoschnąca i przylegała do ciała. 
  • Ubrania biegowe mają być sztuczne – jeżeli na metce widzisz poliester z domieszką elastanu lub lycry – jest git. Trzymaj się z daleka od bawełny.

Pomogłam?


piątek, 15 listopada 2013

Jak zdenerwować biegaczkę - kilka cennych rad


Uwielbiam, gdy doprowadzasz mnie do szewskiej pasji więc dzisiaj kilka wskazówek jak skutecznie mnie zdenerwować:

Jeżeli jesteś biegaczem – olej mnie. Uśmiecham się do ciebie szeroko i kiwam ręką więc skasuj mnie wzrokiem od butów po czapkę i odwróć głowę. Albo w ogóle nie patrz. Albo biegnij tuż za mną straszliwie sapiąc. Wtedy ja przyspieszę więc Ty także przyspiesz i zacznij stękać. Zatrzymaj się nagle na środku jezdni, by związać buta. Rzuć mnie kubkiem na 30 kilometrze. Nadepnij na piętę. Uwielbiam to.

Jeżeli jesteś turystą nad morzem zajdź mi drogę nietrzeźwy, najlepiej z kumplami. Strasznie mnie to kręci i gdy proszę, żebyś odszedł to zapewne dlatego, że się droczę. Skomentuj to jak wyglądam.
Idź z rodziną całą szerokością chodnika, a Twoje dzieci niech rozbiegają się na wszystkie strony
Możesz jeszcze puścić psa ze smyczy na mój widok. A co, niech też pobiega.

Jeżeli jesteś kierowcą nie ustąp mi pierwszeństwa na pasach. Widząc mnie biegnącą w czasie deszczu możesz wjechać w najgłębszą kałuże – na bank się ucieszę, gdy mnie ochlapiesz.
Możesz tez użyć klaksonu - na pewno podskoczę z radości. Albo tak zaparkuj auto, żebym musiała wybiec na ulicę.

Jeżeli znalazłeś się przypadkiem na trasie maratonu, też masz szansę się wykazać - stój obrażony.
Pisz obraźliwe komentarze w internecie o tym, jak to spóźniłeś się do babci w niedzielę na obiad, bo kilkanaście tysięcy wariatów postanowiło sobie pobiegać.

Albo wiesz co? Odpuść sobie. Nie denerwuj mnie tylko chodź ze mną pobiegać.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Pobiegliśmy za Anię!

Bieganie charytatywne to oksymoron. W bieganiu jest coś egoistycznego. Coś, co każe skupić się na sobie. I nawet w czasie największego święta biegaczy, w kilkunastotysięcznym tłumie każdy na mecie jest sam. Każdy ma swoją ścianę. Ktoś podbiegnie, poklepie po plecach, doda otuchy, ale jak się sfajdasz w gacie (yhym, znacie ten filmik z jutjuba) lub upadniesz tuż przed metą to nikt nie położy się obok ciebie. W głębi serca zazdrościmy sobie każdej sekundy, każdego kilometra, obcisłych getrów i fajnych butów. Ścigamy się. 11 listopada 2013 roku przebiegłam najwolniejsze 10 km w moim życiu. I po raz pierwszy nie biegłam sama, dla siebie, po swój wynik. Pokonałam ten dystans z debiutantami, ofiarami mojej manipulacji i kilkumiesięcznej propagandy. Ludźmi, którzy zgodzili się przebiec pierwsze w ich życiu zawody uliczne dla kogoś. I chociaż marzyli zapewne, by w Dniu Niepodległości leczyć kaca lub odpoczywać (w końcu nie poszli do szkoły) to spędzili ten dzień inaczej. Z Anią.
Ania ma 17 lat i od urodzenia zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Mimo to chodzi do szkoły, uczy się języków i jest zapalonym kibicem siatkówki. Marzy, by któregoś dnia wstać ze swojego wózka inwalidzkiego i pójść z przyjaciółmi na spacer.

11 listopada pobiegliśmy za Anię, aby zebrać pieniądze na systematyczną rehabilitację w specjalistycznym ośrodku oraz na turnusy rehabilitacyjne. Nie mieliśmy czasu i funduszy by wzorem Lloyda Scotta przebrać się za kosmonautów lub Indiana Jones, ale drukarnia WIELKA REKLAMA przesłała nam koszulki. Stanęliśmy na starcie w wielotysięcznym tłumie – oceanie ludzi, którzy podnieśli temperaturę o kilkadziesiąt stopni Celsjusza. Biegliśmy równo – z uśmiechami na ustach, pozdrawiając kibiców i skandując głośno. Dopingowaliśmy zrezygnowanych i zwalnialiśmy, aby dotrzymać im kroku i biec z nimi tak długo, aż zapomną o zmęczeniu. Przybijaliśmy piątki, żółwiki, przesyłaliśmy całusy. Poznawaliśmy nowych ludzi, opowiadaliśmy im o Ani. Biegałam tyłem, bokiem, slow motion, przodem, w podskokach. Klaskali nam strażacy, ratownicy i policjanci. I po raz pierwszy czułam, ze nawet gdybym się sfajdała w gacie to mam wsparcie. I w życiu nie pomyślałabym, że zmartwię się na widok mety...to już koniec?
 










































Ani można pomóc odpisując 1% podatku lub wpłacając pieniądze na konto fundacji. Liczy się każda złotówka. Możesz też polubić fanpage Biegam za Anię i pobiec z nami. To jak? Widzimy się na Grand Prix w Gdyni?

Fundacja Rozwoju i Wspierania Rodziny „BRAMA” /z dopiskiem „ANIA”/
KRS: 0000164555
21 8335 0003 0117 1411 2000 0006 z dopiskiem „ANIA”


sobota, 9 listopada 2013

Jaka jest Twoja wymówka?


    Znacie to? Z wypiekami na twarzy opowiadacie znajomym o swojej wielkiej zajawce jaka jest bieganie, siłownia, sporty walki lub cokolwiek was kręci i przez ułamek sekundy widzicie cień zainteresowania na ich twarzach. Po czym interpretujecie to zbyt pochopnie, lecz już jest za późno bo zadaliście to pytanie: "A ty nie chciałbyś zacząć trenować?" I wtedy słyszymy wymówkę. Zebrałam te, które stosuję najczęściej. Bo ja jestem mistrzem wymówek. Po ostatnim maratonie uzupełniałam węglowodany. Każdy wie, że jak najszybciej należy uzupełnić węglowodany po wysiłku fizycznym. Więc żarłam lody i czekoladę dzień w dzień. I tak przez miesiąc. Oto top 8 wymówek:

  1. Nie potrafię przebiec nawet kilometra.
    Świetnie! Przebiegnij pół. Albo jeszcze lepiej – biegnij minutę a minutę maszeruj. Stopniowo wydłużaj czas biegu i gwarantuję, że po kilku tygodniach minuta marszu nastąpi po 45 minutach truchtu.
  2. Nie mam butów
    Poważnie? Czy jest lepszy powód by iść na zakupy? Nie sądzę. Nie masz pieniędzy na buty? Znajdziesz mnóstwo tanich modeli w Decathlonie lub Lidlu – na początek starcza na pewno.
  3. Jest za gorąco/zimno/ciemno/jasno/
    Szczerze? Dziwię się, że w ogóle żyjesz! Ja bym się poddała w kraju, gdzie zima trwa 9 miesięcy, a po niej następuje długie, deszczowe i chłodne lato z kilkoma dniami upałów . Jeśli gorąco – biegaj rano lub późnym wieczorem. Chroń głowę przed słońcem. Jeżeli jest zimno – ubierz się. Na ciemność też są sposoby – oświetlone alejki, chodniki w centrum miasta. Nawet jeżeli mieszkasz w środku Puszczy Białowieskiej bez elektryczności i pierzesz w rzece, znajdziesz miejsce do biegania. Wierzę w Ciebie.
  4. Nie biegam bo się męczę
    No tak, jesteś wyjątkowym przypadkiem. Wszak większość biegaczy traktuje bieganie jak spa – po powrocie z 30-kilometrowego wybiegania mają gładką promienna cerę, błyszczące włosy są wypoczęci i zrelaksowani. Żartowałam. Bieganie jest meczące. Właśnie dlatego jest fajne – im większe zmęczenie tym większa eksplozja endorfin. Nie wierzysz? Przebiegnij maraton.
  5. Nie mam czasu
    Trening biegowy trwa około 45-60 minut. Z prysznicem daje to maksymalnie 90 minut. No dobra, lubisz też ogolić pod prysznicem nogi, pachę lub cokolwiek tam sobie golisz. I nałożyć maseczkę na włosy. 120 minut. A teraz zastanów się dobrze nad tym, ile czasu zajmuje Ci oglądanie filmików na YT, scroll down na FB czy skakanie po 600 kanałach telewizji cyfrowej.
  6. To nudne
    Chyba Ty!
  7. Jestem zmęczony pracą/szkołą
    Bieganie jest zajęciem bardzo energetyzującym w przeciwieństwie do oglądania telewizji czy surfowania w sieci. Bardzo szybko zorientujesz się, że mimo wydatkowania energii masz jej dużo więcej. Nie wierzysz? Spróbuj.
  8. Mam problemy z kolanami.
    Biedactwo... I właśnie dlatego nie biegasz – bo masz problemy z kolanami. A wiesz dlaczego masz problemy z kolanami? Bo nie biegasz! A jeżeli naprawdę martwi Cię Twoje zdrowie idź do mądrego ortopedy, dobierz buty w profesjonalnym sklepie i porozmawiaj z innymi biegaczami na temat techniki. Im szybciej wzmocnisz mięśnie i kości (bieganie zapobiega osteoporozie) tym dłużej będziesz się cieszył zdrowiem. Siedzenie na dupie nie pomoże Twoim stawom.
W Ty? Jaką masz dzisiaj wymówkę?



czwartek, 7 listopada 2013

Test kurtki - Adidas Fast Gradient Jacket

Chłopcy ze Sklepu Biegowego wiedzą doskonale, co biegaczki lubią najbardziej i dali mi kurtkę do testowania.
Było wietrznie, ponuro, mokro i ciemno. Generalnie – jesienna deprecha.
Adidas Fast Gradient Jacket składa się w 100% z poliestru i od pierwszej chwili przykuwa kobiecą uwagę wyjątkowym wyglądem. Po pierwsze – nie jest czarna, błękitna ani różowa (hurra!) Po drugie - jest dobrze skrojona, podkreśla kobiece kształty, nie ma zbędnych wodotrysków, a jednak posiada wszystko, co powinna mieć.
Kolor poprawi humor każdej biegaczce tej jesieni - kontrastowe połączenie malinowej czerwieni z fioletem, bielą i szarością. Pasuje do wszystkiego - sprawdziłam. Tkanina, z której jest uszyta jest delikatna, wręcz satynowa. Przód i rękawy są ortalionowe a na plecach wszyto duży panel wentylacyjny zachodzący na boki – można podczas biegu poruszać rękoma i przewietrzyć paszkę Dół kurtki wykończony jest gumką dzięki czemu kurtka w czasie biegu nie podnosi się, nie odstaje i jest dobrze dopasowana. Z prawej strony znajduje się mała kieszonka, która być może nie pomieści niezbędnych każdej kobiecie w czasie biegu drobiazgów, ale udało mi się wepchnąć do środka iPhone'a i klucz do mieszkania a maskarę, pomadkę, błyszczyk, bibułki matujące, dezodorant, chusteczki, bronzer i samoopalacz musiałam niestety zostawić w domu. 



Rękawy są wykończone gumką i posiadają otwory na kciuki. Ech...szkoda, że są w całości ortalionowe... w czasie biegu mam katar i zdarza mi się smarkać w rękaw a w te rękawy smarkać się nie da, gdyż są śliskie. Gdyby kurteczka miała mankiety z jakiejś milej tkaniny pochłaniającej pot ...byłoby idealnie. No co?!
Kurtka posiada kaptur. No właśnie...kaptur. Osobiście wolę biegać w czapce, lecz wiem, że dla wielu biegaczy kaptur jest w kurtce lub bluzie elementem niezbędnym. Ten, skrojony jest na pierwszy rzut oka dobrze, lecz w czasie biegu zaczyna się mój osobisty "hardkor". Kaptur nie ma sznureczków i przez to majta się i szeleści na plecach – nie można go ściągnąć ani odpiąć. Gdy wieje wiatr, nabiera powietrza jak balon i zaczyna mnie dusić. Czuję się wtedy tak, jakbym walczyła o życie uciekając w stronę okopu z otwartym spadochronem tuż po udanym desancie. Poza tym ześlizguje mi się z włosów – być może powinnam zmienić fryzurę, ktoś inny powie, że się czepiam i to moja wina bo być może mam krzywą głowę. Niezależnie od powodu znalazłam rozwiązanie: nie zapinam kurtki "pod szyję" i podkręcam volume w słuchawkach – szelestu nie słyszę a kurtka nie dusi.
Nie zauważyłam żadnych elementów mogących przeszkadzać w treningu – szwy są płaskie, wykończone od wewnątrz lamówkami – zamek błyskawiczny podszyty jest plisą, która tworzy panel ochronny, dzięki czemu nie uda się przyciąć brody zamkiem. Jakość wykonania kurtki nie wzbudza zastrzeżeń. Biorąc pod uwagę właściwości termoizolacyjne tej kurtki sprawdzi się na pewno w czasie zimowego biegania. Przy temperaturze +8 stopni Celsjusza, założona na cienki longsleeve Nike Miler grzeje aż za dobrze.

Podsumowując: Ogólna ocena 4.5/5
Plusy:
  • ultralekka i ultracienka
  • niesamowicie przyjemna w dotyku
  • doskonale chroni przed wiatrem, odprowadza nadmiar ciepła
  • kolor!
  • odblaskowe elementy
Minusy:
  • nieodpinany kaptur bez troczków
  • cena - 379 złotych na stronie Adidasa. Niezły joke.