piątek, 4 kwietnia 2014

Potrzeba matką wynalazku

Brak aktywności fizycznej stymuluje moją kreatywność i aż się trzęsę na myśl o tym, że mogę podzielić się ze światem wynalazkami, które wynalazłam leząc w domowym zaciszu z kończyną uniesioną do góry. Oto rozwiązania dwóch największych problemów kontuzjowanej biegaczki:

Zastrzyki w brzuch.
Goddemit Madafaka!!! Kto to wymyślił?!  Dzieci z Dworca Zoo na pewno nie miały takich dylematów, ale ja każdorazowo zabieram się do zastrzyków jak pies do jeża. Albo jak 7-latka do wyrwania mleczaka. Rozwiązanie jest proste – potrzebna jest widownia. Przy obcych nie histeryzuję, bo wstyd.
"Ej, Ty, pa jaki hardkor jestem... pokazać Ci jak sobie robię zastrzyk W BRZUCH?!" Działa... 



Prysznic vs sucha rana pooperacyjna   
O ranę pooperacyjną należy dbać – nie moczyć, nie drapać i nie gryźć. Próbowałam z workiem na śmieci i jednorazówkami z Tesco, ale nic nie działa tak dobrze jak rękawiczka. Voila!


Mam też żywy podnóżek, ale to rozwiązanie nie jest dostępne dla wszystkich, jako że wymaga psa.


Wiem, że to tylko dwa rozwiązania, ale przyznacie sami, że problemów też nie mam zbyt wiele... Kontuzjowani z gipsem na kończynie mają ich dużo więcej – no bo jak się podrapać, gdy swędzi pięta? Jakieś pomysły?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz