Brak aktywności fizycznej
stymuluje moją kreatywność i aż się trzęsę na myśl o tym, że
mogę podzielić się ze światem wynalazkami, które wynalazłam
leząc w domowym zaciszu z kończyną uniesioną do góry. Oto
rozwiązania dwóch największych problemów kontuzjowanej biegaczki:
Zastrzyki w brzuch.
Goddemit Madafaka!!! Kto to wymyślił?! Dzieci z Dworca
Zoo na pewno nie miały takich dylematów, ale ja każdorazowo
zabieram się do zastrzyków jak pies do jeża. Albo jak 7-latka do
wyrwania mleczaka. Rozwiązanie jest proste – potrzebna jest
widownia. Przy obcych nie histeryzuję, bo wstyd.
"Ej, Ty, pa jaki hardkor jestem... pokazać Ci jak sobie robię zastrzyk W BRZUCH?!" Działa...
"Ej, Ty, pa jaki hardkor jestem... pokazać Ci jak sobie robię zastrzyk W BRZUCH?!" Działa...
Prysznic vs sucha
rana pooperacyjna
O ranę pooperacyjną
należy dbać – nie moczyć, nie drapać i nie gryźć. Próbowałam
z workiem na śmieci i jednorazówkami z Tesco, ale nic nie działa
tak dobrze jak rękawiczka. Voila!
Mam też żywy podnóżek,
ale to rozwiązanie nie jest dostępne dla wszystkich, jako że
wymaga psa.
Wiem, że to tylko dwa
rozwiązania, ale przyznacie sami, że problemów też nie mam zbyt
wiele... Kontuzjowani z gipsem na kończynie mają ich dużo więcej
– no bo jak się podrapać, gdy swędzi pięta? Jakieś pomysły?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz