sobota, 8 marca 2014

Hallux Rigidus

Szanowni Państwo, oto mój hallux rigidus.  



Zaczęło się niepozornie – na jednej z imprez po 5 godzinach szaleństwa na parkiecie w 12 centymetrowych szpilkach poczułam, że boli mnie stopa. Buty wylądowały pod stołem a ja dokończyłam tańce w balerinkach. Następnego dnia nie czułam bólu stopy, prawdopodobnie dlatego, że bolało mnie wszystko i wymiotowałam jakby mi pękła głowa. 

Potem pojawił się ból w czasie rozgrzewki i po treningu. Co robi Monika? Troszkę biega, troszkę chłodzi i udaje, że to nie ją boli tylko jakąś inną dziewczynkę. W końcu idzie do lekarza. W czasie wizyty u lekarza ortopedy za miliard baniek pan doktor ogląda rtg i stwierdza obecność osteofitu, sztuk jeden. Mówi też, że mam kupić sobie wkładkę i iść na rehabilitację. Nie poszłam, bo po zapłaceniu za wizytę mi przeszło. Osteofit to taki miały kostny stalaktyt – lubi się pojawić na pierwszej głowie kości śródstopia. Ociera, wnerwia i powoduje stan zapalny oraz postępujący zanik ruchomości stawu. Stąd też nazwa choroby – hallux rigidus czyli sztywniejący paluch.

Ból powrócił w styczniu tego roku, gdy okazało się, że nie mogę włożyć bucika na szpileczce, a na bal studniówkowy muszę iść jak ostatnia wieśniara w kozakach. Nielegalnie zdobyty Olfen 100 i chłodzenie pomogło na miesiąc. Stan zapalny zniknął, a ja machnęłam 400 km w 31 dni.

I znowuż boli. Tym razem rehabilitacja. Kolejny 1000 PLN znika z konta a ja jestem po 15 dniach laserów, pola magnetycznego, jonizacji, deptania gumowego jeża i turlania piłeczki. Wszystko ma działać przeciwbólowo, przeciwzapalnie i nie regenerować kości, aby nie stymulować tego osteofitu do wzrostu.
Dodatkowo fizjoterapeuta zwiększa ruchomość stawu poprzez rozciąganie, mobilizację i masaż.  Nie działa.

No to do lekarza. Przepraszam się z NFZ i już się nie gniewamy, gdyż na wizytę czekam tylko 2 tygodnie. Pan doktor zleca RTG i każe przyjść za tydzień a w międzyczasie doradza, aby "smarować maścią dla sportowców". Taka sugestia, że skoro dla sportowców to na mnie tym bardziej zadziała. W myślach wypowiadam kilka brzydkich słów i doradzam panu doktorowi by posmarował sobie mózg i inne okolice ciała. Tą samą maścią. Z wielkim fochem i lekko kulejąc żegnam się z NFZ i wracam do lekarza za miliard baniek, który uleczył mnie w zeszłym roku zdaniem "Po pojawieniu się kwoty proszę PIN i zielony". Tym razem nie jest tak miło. Pan doktor stwierdza "operujemy", a mnie nadal boli stopa. Czyli operujemy...

PODSUMOWANIE:
26 marca 2014 przejdę zabieg cheilektomii a osteofit zniknie, zeszlifowany zapewne jakimś potwornym narzędziem, o którym nawet nie chcę myśleć. Czeka mnie 6 tygodni rekonwalescencji i przerwa od biegania, ale podobno po 8 tygodniach będę szalała jak dzik w pomidorach.
Pan doktor mówi, że mój staw na zdjęciu RTG wygląda jak staw 70-letniej kobiety. Wybaczam mu jednak to faux pas, gdyż jednocześnie, zapytany o mój wiek, twierdzi, że wyglądam na maks 25 lat.
Do tego czasu będą machała w domu kettlem, robiła pompki i modliła się o to, bym po 2 miesiącach bez biegania nie musiała zmienić całej garderoby. Z drugiej strony zawsze mogę chodzić w dresach. Dresy wybaczą każdy przyrost masy.

2 komentarze:

  1. Jak z perspektywy czasu ocenia Pani operację cheiloktomii? Czy ruchomość palca się zwiększyła a bóle ustąpiły? Czy osteofit wraca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo zadowolona! Ruchomość pozwala na noszenie 10-cm szpilek i tańce na parkiecie. Zdarza się, że czuję lekkie rozpieranie ale nie nazwałabym tego bólem, raczej sztywnością. To z kolei nie jest niczym dziwnym po liczbie kilometrów w tym sezonie.

      Usuń