Załamana
szowinistycznymi komentarzami internautów płci męskiej dotyczącymi
mojego testu Asicsów Tri Noosa postanowiłam wpaść w histerię i
płakać tak długo, aż chłopaki ze Sklepu Biegowego <KLIK> zaoferują
mi na pocieszenie kolejne buty do testowania. Tadam! Przyszedł
e-mail. Przypadek? Nie sądzę...W sklepie jeszcze trzęsła mi się
broda i miałam zaszklone oczy, ale jak zobaczyłam pudełko a w
pudełku Adidas Energy Boost....
Wygląd:
Adidas
Energy Boost to kwintesencja sportowej elegancji – jestem
przekonana, że niejeden wielbiciel siłowni i koksu założyłby je
do gajera na ślub kolegi. Wyglądają groźnie, szybko, agresywnie.
Wyglądają nowocześnie, kosmicznie! .... Ale nie jak Gwiezdny
Niszczyciel czy myśliwiec TIE – wyglądają raczej jak Lord Vader.
Fioletowy Lord Vader.
But jest
dość wąski i bardzo dobrze dopasowany. Myślałeś, że wiesz coś
o dopasowaniu? Myliłeś się – ten but to druga skóra. Materiał
z którego wykonano cholewkę zdaje się rozciągać we wszystkich
kierunkach, dzięki czemu buty otulają stopę jak skarpetka z lycry
– kicam po domu jak sarenka - trochę cisną podbicie więc warto
poświecić im więcej czasu na sznurowanie. Na niewiele się to
zdaje, bo nie sznurówki uciskają grzbiet stopy – cały but jest
ciasny. Lekkie, miękkie i dopasowane. Jak już wspomniałam - but
jest wąski więc wyobrażam sobie, że osoby o szerokiej stopie mogą
odczuwać dyskomfort. Mimo minimalistycznej, prawie bezszwowej budowy
cholewka "boostów" zapewnia mi wystarczającą stabilność
– jest to prawdopodobnie zasługa gumowych wzmocnień z przodu buta
oraz usztywnienia na pięcie.
Podeszwa
wyglądem przypomina wycięty kawałek styropianu i już na pierwszy
rzut oka różni się od wszystkich butów biegowych, które
posiadam. Podobno użyta pianka BOOST oddaje energię lepiej niż
jakiekolwiek inne pianki (bla bla blaaaa), ale o tym możesz
przeczytać na stronie producenta lub na www.sklepbiegowy.com.
Rozmiarówka
adidasa jak zwykle mnie zaskakuje – jestem przekonana, że moja
stopa nie rośnie od 7 klasy podstawówki, lecz buty Adidasa posiadam
w rozmiarach 39, 39 1/3, 40 i 40 1/3 i dam sobie obie nogi uciąć i
wydziobać oko, że wszystkie mają wkładkę 25 centymetrów...
Wniosek? Mierzyc i biegać po sklepie. Ten but ma leżeć idealnie od
początku .
Żeby nie
było zbyt słodko – myślę, że z uwagi na jednoelementową,
elastyczną budowę cholewki dość szybko je zniszczę. Mam
tendencję do wywiercania paluchami dziur w siateczce – ciekawe kto
przegra to starcie – cholewka czy paluchy?
Pierwszy
trening – 10 km po chodniku/asfalcie. Skupiam się na krokach.
Nie wzięłam muzyki i słyszę różnicę – biegnę ciszej? Na
pewno czuje się lżej – już wyobrażam sobie, że wyglądam jak
te długonogie panny - gazele z reklam, gdy szyba na przystanku
autobusowym sprowadza mnie na ziemię. Wyglądam jak JA. Nic się nie
zmieniło. Krótkie nogi i ciężkie zawieszenie. Jednak coś w nich
jest. Mam ochotę przyspieszyć... W domu szybka analiza - żadnych
otarć, żadnego „ała”. Już je lubię.
Starcie
drugie - podbiegi. Jest taka górka w Gdańsku – z Bramy
Oliwskiej na Suchanino i ja tej górki z całego serca nienawidzę.
Zimą chodnik jest oblodzony, jesienią miejscami pokryty mokrą
warstwą liści. Nic bardziej nie zachęca do wybicia zębów. Mimo
to wierzę, że górka pomogła mi przebiec maraton w czasie 3:45:06
więc minimum raz w tygodniu na nią wbiegam z nadzieją, że
następny zrobię w mniej niż 3:30:00. Bootsy trzymają się ładnie
suchej nawierzchni w obie strony. Czy pod górę czy z górki
wrażenie jest to samo – te kapcie mają moc i rwą do przodu.
Trochę inaczej wygląda sytuacja na mokrym bruku lub kamiennych
schodach. Nagła zmiana nawierzchni i utrzymanie prędkości
skutkować może nagłą zmianą położenia ciała. Omal nie
wyrżnęłam na dupsko – zdarza się.
Długie
wybieganie.
Powyżej 20
km boosty zaczynają mi przeszkadzać. Dziwne uczucie - nic nie
gniecie, nic nie uwiera, lecz po biegu odnoszę wrażenie, że stopy
są bardziej zmęczone.
Po 200
kilometrach
Żadnych
zniszczeń czy odkształceń. Przetarcie butów wilgotną szmatką
sprawia, że wyglądają jak świeżo wyjęte z pudełka.
Podsumowanie
Wielki plus
za wygląd i dopasowanie. Amortyzują i są dynamiczne jednocześnie
– nie do pomyślenia. Myślę, że byłyby to biegówki idealne
ALE:
- Są to buty dla osób o wąskich, szczupłych stopach o niskim podbiciu
- Osoby nadmiernie pronujące lub supinujące mogą odczuwać brak wystarczającej stabilizacji Z drugiej strony nie mam pojęcia, co mogą czuć osoby pronujące/supinujące więc radzę przyjść do sklepu, zmierzyć i potruchtać.
- Wchłaniają wodę jak gąbka – uwaga na kałuże.
- CENA!!! Kosztują 1/3 mojej wypłaty.
- Założyłam do boostów skarpetki „no-show”, popularnie zwane „stopkami” a zapiętek wywiercił mi dziurę w skórze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz