Pióro mam lekkie a ripostę cięta, więc prędzej czy później musiałam się liczyć z tym, że ktoś odkryje mój literacki talent i da mi coś za darmo do przetestowania. Fakt ten tak mnie rozpieścił, że od tamtej pory dziwię się, że w sklepach muszę płacić za bułki i mleko.W Sklepie Biegowym było inaczej - weszłam, zostałam potraktowana jak najprawdziwsza królewna i wyszłam z neonowymi butami ASICS TRI NOOSA.
Asics Tri
Noosa w wersji dla kobiet to lekkie buty triathlonowe przeznaczone
dla biegaczek neutralnych, lub lekko pronujących. Rzeczywiście,
mimo, że biegam naturalnie to po kilku kontuzjach stawu skokowego
lekka stabilizacja, którą dają te buty jest czymś przyjemnym. Te
śliczności to buty startowe
i brak "poduszkowej amortyzacji" sprawia, że długie
wybiegania po pewnym czasie mogą dać w kość.
Asics'y nie
biegają za Ciebie – nie oddają energii, nie przytniesz minuty na
kilometrze. Nie robią też zakupów i nie sprzątają mieszkania. Dołączone
gumowe sznurówki są fajowe nawet jeśli nie wskakujesz w buty
prosto z roweru – nie rozwiązują się i nie uciskają. Zresztą
te oryginalne są króciutkie jeśli ktoś, tak jak ja lubi wiązać
buty "do ostatniej dziurki". Język jest
przyszyty – nic się nie wywija i nie robi „ała”
Buty spisują
się najlepiej na twardej, suchej nawierzchni. Nie przeszkadza im
jednak deszcz i lód – dobrze trzymają się ziemi, nie wywinęłam
orła nawet na zakrętach a w nocy świecą w ciemności!
Podobno
można w nich biegać bez skarpet... Tylko po co? Pełna recenzja tutaj: TUTAJ
Zarąbiste kolory!
OdpowiedzUsuń