Gdy po Balu Walentynkowym,
w czasie śniadania, obcy ludzie witają mnie pytaniem "Oooo, hej, biegałaś już
dzisiaj?" może to oznaczać dwie rzeczy:
a) wyglądam na biegaczkę
b) wyglądam na osobę,
która powinna pobiegać
Biorąc pod uwagę
okoliczności, ilość spożytego uprzedniej nocy ciasta, pieczeni,
ciasta, tortów, strogonowa, pieczeni, ciasta i ciasta oraz kontuzję,
która zaznaczyła się trwałym smutnym grymasem na mojej twarzy
wywnioskowałam, że wyglądam na biegaczkę, która powinna
pobiegać.
Wyjeżdżając do
Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu nie spodziewałam się,
ze wezmę udział w Zimowym Maratonie na Raty więc moja radość z udziału
w tym biegu jest o tyle większa, że:
Dostałam medal w kształcie
bałwanka....
....wręczył mi go sam pułkownik Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu
.....a trasę 7 km pokonałam w 00:31:39 i udało się to zrobić bez oddania po drodze jajecznicy, którą niefrasobliwie zjadłam na śniadanie.
Może i nie wyglądam jak antylopa, ale po 6 dniach biegowej abstynencji czułam jakbym dostała skrzydeł. Moja stopa nie jest mi za to wdzięczna, ale zafunduję jej masaż i mobilizację.
O Wojskowym Kubie Biegacza "Meta" możecie przeczytać tu <KLIK>.
Bieg Katorżnika, Maraton Komandosa... Ja nie klikam. Nawet, gdy czytam o bieganiu to wyobraźnia pracuje tak, że grzeją mi się styki - lepiej pójdę ugniatać stopą gumową piłeczkę.
Jest faza lotu = jesteś antylopą ;) A za 7 km na jajecznicy to pełen szacun. Ja kiedyś po takim śniadanku biegiem wracałam do domu po 2 km, monitując po drodze ustawienie koszy na śmieci...
OdpowiedzUsuń