To jestem ja w Sylwestra. Ale dzisiaj nie o tym.
Jak
tam postanowienia noworoczne? Schudniesz 500 kilo i już nigdy
przenigdy nie znajdziesz się w promieniu 3km od czekolady i ciastek?
Teraz odliczamy sekundy do Twojej klęski – 3,2,1....JUŻ.
Jeżeli
kiedykolwiek udało Ci się zrealizować postanowienie noworoczne to
według Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych należysz do 8%
nadludzi z kryptonitu. Supermana wciągasz nosem. A jeśli
nie...Przybij pionę, witam w klubie pączków, ptasiego mleczka i
zakupoholizmu. Niech naszym hymnem będzie „Sen o dolinie” Budki
Suflera. W tym roku będzie jednak inaczej bo właśnie czytasz post
o tym jak się nie wstydzić w grudniu 2017, robiąc końcoworoczny
rachunek sumienia.
Jeżeli
do tej pory nie udało Ci się zrealizować żadnego z noworocznych
postanowień to prawdopodobnie beznadziejnie je sformułowałeś!
Zbyt ogólnie, ambitnie i bez sensu. Sposobów na uniknięcie klęski
jest kilka:
- Możesz nie postanawiać niczego (wygrywasz)
- Możesz wytłumaczyć sobie, że to był tylko żarcik z tymi postanowieniami (wygrana zależy od poziomu Twojej naiwności i umiejętności robienia siebie samego w wała)
- Możesz sformułować cele tak, by zwiększyć szanse na osiągnięcie sukcesu ( teraz to już w ogóle wygrałeś)
Na
szczęście z pomocą przychodzi nam zarządzanie a dokładniej –
metoda S.M.A.R.T.
Postanowienie
noworoczne powinno być zatem:
S
– specific, czyli KONKRETNE. Nie obiecuj sobie "Od Nowego Roku
będę trenował", „zapiszę się na siłownię”. Zaplanuj
lepiej, że będziesz realizował trzy treningi w tygodniu. Ustal
konkretne dni. Wydrukuj i powieś tam gdzie zaglądasz najczęściej,
czyli na lodówkę.
M
– measurable, czyli MIERZALNE. Skąd będziesz widział, że
osiągnąłeś cel? Noworoczne postanowienie "od jutra biegam"
nie ma szans na realizację, ale "we wrześniu przebiegnę
maraton"... brzmi o niebo lepiej! Postanów „Będę biegał
minimum 100km miesięcznie” albo „200 razy zrobię Chodakowską”
- wiesz ile satysfakcji przyniesie odliczanie od 200 do zera?
A
– achievable, czyli OSIĄGALNE. No właśnie, maraton... Zbyt
ambitny cel, tak jak zbyt łatwy, nie podtrzyma naszej motywacji.
Jeśli nie wizualizujesz siebie na mecie maratonu to może uda ci się
zebrać kolekcję medali z biegów ulicznych?
R
– realistic, czyli REALNE. Postanowienie noworoczne musi być ważne
dla Ciebie. To Twój krok. Twój cel. Nie wujka Zdziśka i cioci
Jadzi. TWÓJ.
T
– time – bound, czyli OKREŚLONE W CZASIE. To akurat proste –
masz na to cały 2017 rok!
I na koniec kilka słów o tym jak podtrzymać motywację:
- Pamiętaj o tym, że nie wszystko w życiu musisz kontrolować. Poczucie braku wpływu sprawia, że ludzie przerywają działania zanim osiągną cel - wybacz sobie porażkę, wyciągnij z niej nauczkę. Nie masz wpływu na kontuzję ale masz wpływ na to jak spędzisz dzisiejsze popołudnie.
- Kontroluj wyniki. Nic tak nie niszczy motywacji jak brak informacji o osiąganym wyniku.
- Notuj postępy! Znajdź choćby najmniejszy progres i trzymaj się go jak mały koala swojej mamusi.
- Sukcesy przypisuj SOBIE. To TY ruszasz tyłek na trening. TY wybrałeś zdrową przekąskę zamiast kupy w panierce. To działa także w drugą stronę - jeśli dajesz ciała to też TY, nie Zofia Kowalska spod trójki.Nie wiem jak ty, ale ja zaraz zrobię trening.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz